CZYTASZ KOMENTUJ
Po niecałych 30 minutach byliśmy już w szpitalu. Wbiegłam do niego. Na korytarzu spotkałam chłopaków
-co z Harrym?-spytałam zanim jeszcze mnie zauwarzyli. Widząc mnie zapakana podbiegli do mnie i mocno mnie przytulili. Po chwili głos zabrał Liam.
-robią mu teraz badania jak narazie nic nie wiadomo. -Siedziałam skulona w kącie i plakałam w głowie miałam najstraszniejsze myśli. A co będzie jak mu sie cos stanie?-pomyślałam gbyby on umarł wraz z nim umarła by cząstka mnie. Nie umiem bez niego żyć zabardzo go kocham by go stracić. Wyzdrowieje-pocieszalam sie w myślach. Po dwuch godzinach wyszedł do nas lekarz
-dzień dobry jest tu może ktoś z rodziny?
-to jego dziewczyna-pokazała Kate na mnie
-wtakim razie zapraszam panią do mojego gabinetu.
-pujde z tobą-oznajmił Louis
-dziękuje-prubowalam sie do niego uśmiechnąć ale mi nie wyszło
Poszliśmy za doktorem weszliśmy w drugie dzwi po lewo do dość małego pomieszczenia
-co z min?-spytał Lou siadajac ze mną przy biorku
-niestety nie mam dobrych wiadomości. W skutek uderzenia pacjent dostał krwiaka. Naszczescie szybko został on usunięty ale pacjent zapadł w śpiączke
-ale wyjdzie z tego prawda?-spytalam
-nie mogę nic obiecać ale bądźmy dobrej myśli- jak mogę byc dobrej myśli skoro w każdej chwili mogę stracić najważniejsza osobę w moim życiu. Łatwo mu mówić "bądźmy dobrej myśli" to nie jego chłopak walczy w najważniejszej bitwie swojego życia oto by przeżyć -pomyślałam. Louis rozmawiał jeszcze chwile z lekarzem poczym podziękował mu i pozeglalismy sie wychodząc.Na korytarzu Lou powiedział wszystko reszcie poczym każdy przytulili mnie powtarzając to samo "wszystko będzie dobrze musi byc" jedyne co chciałam w tym momencie to muc mocno przytulić Harry'ego poczuć zapach jego perfum jego bliskość zobaczyć uśmiech który prawie nigdy nieschpdzi mu z twarzy. Poczuć jego dotyk, smak jego delikatnych ust. Jedynie o tym marże w tej chwili. Kate siedziała kolo mnie przytulajac i mówiąc nawet nie wiem co zbyt bardzo byłam zamyslona by ja słuchać. Po godzinie lekarz wpuścił nas do niego kiedy weszlam do sali moim ocza ukazał sie nieprzyjemny widok. Mój ukochany lerzy na szpitalnym łóżku cały blady podłączony do maszyn wszegie słychać było to pikanie maszyn. Normalnie nigdy mnie to nie przerazalo ale w tym momencie kiedy ktoś bliski walczy o życie wszystko wydaje sie przerazliwe. Podeszlam do niego dotchnelam jego zimnej ręki a łzy znów poleciały. Pozostali próbowali mnie pocieszac ale sama widziałam ze dla nich tez to trudna sytuacja. Siedzialam przy nim cało noc byłam strasznie zmęczona ale wiedziałam ze i tak nie zasne. Co chwile mówiłam jak bardzo go kocham i jak za nim tęsknię. W pewnym momencie maszyny zaczęły wariowac a do sali wpadł lekarz z pielęgniarka. Kazali mi wyjść na korytarz nie chętnie wyszłam stałam pod dzwiami sali gdy nagle usłyszałam głos lekarza mówiący
-TRACIMY GO!!!
______________________________
Zabardzo nie podoba mi sie ten rozdział wydaje mi sie ze pisze coraz gorsze. Dzięki za czytanie mojego bloga i komentowanie. Jeśli chcecie byc powiadywani o nowych rozdzialach piszcie wasze tt w komentarzach. Jeśli piszecie blogi piszcie linki chętnie je przeczytam. przepraszam za bledy
Następny rozdział dodam ja będzie 3 komentarze pod tym.
Kocham was!!! :*
Bardzo fany rozdział ale wiesz nie podoba mi sie jedna rzecz mianowicie ściągnęłaś onemnie tą śpiączke!!!
OdpowiedzUsuńObrażam się
Ale i tak cię kocham
http://przypadkionedirection.blogspot.com
Wcale od ciebie nie sciagnelam pisząc to nie czytałam jeszcze twojego rozdziału. Tez cie kocham
Usuńszczerze? zrobiło mi się mega smutno jak to przeczytałam. Zbyt bardzo chyba się wczuwam w te wszystkie role >.<
OdpowiedzUsuńapraszam do mnie ;) xx
Płaczę, jest śliczny ♥
OdpowiedzUsuń