niedziela, 29 lipca 2018

ROZDZIAŁ 60


***DANIELLE***


Obudziło mnie pukanie do drzwi. Przez chwile nie wiedziałam skąd się wzięłam na kanapie. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie ze musiałam przysnąć czekając aż Liam wróci z zakupów. A dźwięk odbijania się do drzwi pewnie spowodowany był jego powrotem. Próbowałam jak najszybciej podnieś się i mu otworzyć lecz z gipsem słowo "szybko" trzeba wziąć w cudzysłów i zmienić znaczenia na powolnie niczym ślimak. Westchnęłam i pokuśtykałam w stronę holu
D: przepraszam ze tam długo- powiedziałam otwierając drzwi. 
L: nie ma za co - ominął mnie zanosząc zakupy prosto do kuchni- chyba kupiłem wszystko choć pewny nie jestem   w 100%.
D:spoko i tak bardzo ci dziękuje- pocałowałem go w policzek. Jego reakcją był wielki szczery uśmiech. 
L: tak jak obiecałem biorę sie za obiad. Co powiesz na kurczak a la  Payne w sosie pomidorowym z ryżem?
D: naprawdę nie musisz dam sobie sama rade- próbowałam go przekonać, nie chciałam biedaczka wykorzystywać 
L:no jasne może mam cię tu sama zostawić na łaskę losu? O nie ja taki nie jestem- uśmiechnęła sie trochę krzywo gdyż pomyślałam o Olivierze. A dokładnie o tym ze to on powinien być teraz ze mną robić mi obiad a nie Liam nie to żebym narzekała na Dady'ego ale to Oliv jest moim chłopakiem a wyjeżdża bez słowa wyjaśnienia  i to akurat wtedy gdy go potrzebuje…
L: coś się stało? Bardzo posmutniałaś
D:nie nic wydaje ci sie- próbowałam się uśmiechnąć ale nie zbyt mi wyszło. 
L: Przecież widzę, że coś jest nie tak.
D: nie chce o tym gadać.
L: Spoko rozumiem nie jestem odpowiednią osobą do twoich zwierzeń.
D: Nie no naprawdę nie o to chodzi po prostu nie mam ochoty o tym gadać przepraszam- nie chciałam, żeby pomyślał, że mu nie ufam. Było po nim widać, że mu przykro- dobra jak tak bardzo chcesz to ci powiem...
L: naprawdę jak nie chcesz to nie mów nie obrażę się- przerwał mi
D: nie no zaczęłam to skończę chodzi o Oliviera- przerwałam na chwile- wiesz trochę mi głupio zwierzać się byłemu o sprawach związanym z obecnym
L: Dani pamiętaj że może i jestem twoim byłym ale najważniejsze jest to że jestem twoim przyjacielem
D:wiem-uśmiechnełam się do niego
L: no to zamieniam się w słuch
D:wyjechał bez pożegnania, nie powiedział gdzie? na co? po co? dlaczego? kiedy wróci? zero nic wysłał tylko sms nawet nie zadzwoni ani nie napisze- westchnęłam- poczułam się jak bym juz nie liczyła się dla niego. Wiesz jak to boli?- kończyłam płacząc. Chłopak przytulił mnie. a ja... znów się poczułam bezpiecznie w jego ramionach 
L: rozumiem cię ale wiesz musisz i go zrozumieć może to było  coś na prawde ważnego i musiał pilnie to  załatwić 
D: taa i jest tak bardzo zajęty że nie może napisać głupiego smsa?
L:nie wiem Dan ale skoro nie piszę to pewnie tak
D: albo po prostu mnie olał i ma gdzieś.
L: oj nie gadaj głupot przecież cię kocha. Jestem pewien że jak tylko znajdzie czas to odezwie się do ciebie 
D: ej a co wam powiedział? przecież musiał wziąć urlop czy coś 
L: nie wiem spytaj Milly ona się takimi sprawami zajmuje
D: mhm
L: no to głowa do góry a ja biorę się za ten obiad- zaczął wyjmować potrzebne rzeczy
D: poczekaj pomogę ci- próbowałam się podnieść ale oczywiście ja ciamajda prawie się wywaliłam, na szczęście Liam złapał mnie. Przez chwile nasze oczy się spotkały, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Co było w nich? smutek, żal ale tez i troska, radość i... miłość właśnie wtedy sobie uświadomiłam sobie że mimo tego co mu zrobiłam, jak się zachowałam jak bardzo go zraniłam on wciąż mnie bardzo mocno kocha i jestem dla niego najważniejsza. Nie wiem ile tak trwaliśmy może minutę może pięć a może i więcej... wyrwał nas z tego mój telefon
L: widzisz to na pewno Olivier- uśmiechnął sie
wzięłam telefon ze stołu z nadzieją że Liam miał racje. Ale jak to mówią nadzieja matką głupich... 
***rozmowa telefoniczna***
D: halo
M:kochana jak ty się czujesz? jak to się stało? czemu mi nic nie powiedziałaś?- Milly zasypywała mnie pytaniami nie pozwalając mi dojść do słowa. czułam po jej głosie że jest bardzo zdenerwowana
D: Misia spokojnie nic takiego się nie stało po prostu wywaliłam się na zajęciach i skręciłam kostkę. Nie martw się 
M: no ale ty chodzić nie możesz już jadę do ciebie
D: nie trzeba
M: jak nie? ktoś się musi tobą zająć 
D: Liam jest u mnie i mi pomaga. Zrobił zakupy a teraz robi obiad
M: no dobra to ja wpadnę wieczorem. Nie przeszkadzam już. Miłego dnia pa- mimo że jej nie widziałam to wiem że się uśmiecha sama do siebie. Eh czy ona naprawdę nie rozumie że ja i Liam nigdy nie wrócimy do siebie...
***koniec rozmowy***
L: i co miałem racje? 
D: nie. Dzwoniła roztrzęsiona Milly...
L: co się stało?- znów mi przerwał
D: Czy ty ciągle musisz mi przerywać? nigdy się to nie zmieni?
L:oj no przepraszam już nie będę
D: taaa jasne 
L:postaram się, lepiej?
D:tak
L:no to co z tą Milly?
D: nic. Nawet nie nie wiem skąd ale dowiedziała się  moim małym wypadku. Dzwoniła zmartwiona chciała przyjechać i mi pomóc. Przecież sama sobie umiem poradzić. A ona powina odpoczywać i się nie denerwować
L: Mówisz jakbyś jej nie znała. On i nie martwienie się o bliskich przecież to nie możliwe.
D: Masz racje.
L: Jak zawsze- posłał mi ten swój słodki i szczery uśmiech. Zawsze wiedziałam że mogę na niego liczyć. Bałam się, że przez rozstanie stracę go całkowicie czego bym nie zniosła.


***MILLY***
Zakończyłam rozmowę z Dan z wielkim uśmiechem na twarzy.
H: kochanie coraz bardziej przerażasz mnie. Jeszcze przed sekundą płakałaś z powodu skręconej kostki Danielle a teraz szczerzysz się jak głupi do sera. Rozumiem wszystko ciąża hormony i tak dalej no ale zwariować można
M: oj nie przesadzaj nie masz ze mną źle
H: dobra dowiem się co wywołało ten uśmiech?
M: Danielle nie potrzebuje mojej pomocy
H: jak to przecież miała mieć nogę w gipsie
M: no i ma- spojrzałam na niego z uśmiechem
H:nie rozumiem. Twoja przyjaciółka siedzi sama w domu ze kontuzją a ty siedzisz na kanapie z głupim uśmiechem. Powtórzę przerażasz mnie.
M: w tym rzecz że ona nie jest sama
H: od kiedy cieszysz się z obecności Oliviera przy niej
M: otóż to nie Olivier
H: to kto?- zdziwił się
M: Liam- znacie to powiedzenie że komuś szczęka opada? To właśnie się stało Harry’emu
H: okeeeey ale to nic nie znaczy. Nie są parą
M: wiem. Ale..
H: nie Milly nie ma żadnego ale. Ona go nie kocha.
M:skąd wiesz, że nie kocha?
H: Milly ona z nim zerwała, ma innego i co twoim zdaniem to nie są dowody na koniec miłości do Liama. Zrozum oboje zamknęli ten rozdział. Są przyjaciółmi i tyle.
M: aż przyjaciółmi- powiedziałam wychodząc z salonu


_________________________________________________________________________________
PRAWIE 5 LAT TYLE MINĘŁO OD OSTATNIEGO ROZDZIAŁU. TO BARDZO DUŻY OKRES CZASU. NAWET NIE ŁUDZĘ SIĘ ZE KTOŚ Z MOICH DAWNYCH ODBIORCÓW PRZECZYTA TEN ROZDZIAŁ. 5 LAT ZMIENIŁO NAS ALE JEŚLI KTOŚ KTOKOLWIEK PRZECZYTA TO PROSZĘ NIECH POZOSTAWI KOMENTARZ.
WITAJCIE Z POWROTEM :)

 

sobota, 15 sierpnia 2015

WIELKIE POWROTY?

CZY TO JEST WŁAŚCIWY CZAS NA WIELKI POWRÓT?
KONIEC LATA PO TAK WIELKIM CZASIE CZY WARTO TU WRÓCIĆ I DOKOŃCZYĆ MOJA HISTORIE? CZY ZNAJDZIE SIĘ KTOŚ KTO ZECHCE JESZCZE POCZYTAĆ MOJE WYPOCINY? WIELE PYTAŃ A BRAK ODPOWIEDZI... CZY ZNAJDZIE SIĘ KTOŚ KTO NA NIE ODPOWIE?

piątek, 20 czerwca 2014

hej

WZWIAZKU Z KONCEM SZKOŁY POMYSLAŁAM ŻEBY ZNÓW ZACZĄĆ PISAĆ ALE PYTANIE DO WAS CZY JEST KTOŚ KTO BY CZYTAŁ DALEJ TĄ HISTORIE? JAK BEDZIE 10 KOMENTARZY ZA TYDZIEŃ DODAM ROZDZIAŁ

niedziela, 24 listopada 2013

ROZDZIAŁ 59"Mam nadzieje jesteś z nim szczęśliwa."

***Danielle***
Życie pisze różne scenariusze. Przez ostatnie dwa lata żyłam z nadzieją? nie, raczej z przekonaniem, że to z Liamem przeżyje resztę swojego życia. Oboje utwierdzaliśmy się w przekonaniu że jesteśmy dla siebie stworzeni... A może wciąż jesteśmy...? myślałam że zerwanie z nim pomoże mi wreszcie zdecydować co czuje, którego naprawdę kocham... Jednak się myliłam. Obecnie jestem w związku z Olivierem. Powinnam być szczęśliwa ale... no właśnie czy jest jakieś ale? Niestety ono istnieje. Czuje się jak zabawka w jego dłoniach. Gdy jestem mu potrzebna pojawia się od razu lecz gdy sytuacja obraca się o 180 stopni on robi wszytko by wymigać się od jakiej kol wiek pomocy mi. Związek przecież powinien na tym polegać nie tylko ja powinnam go wspierać ale i on mnie a on co? nic. Te lata przeżyte z Liamem nauczyły mnie paru ważnych rzeczy które liczą się w związku. Bez których ani rusz. Niestety muszę przyznać że niektórych z nich niema między mną a Oliv. A może ja po prostu przesadzam? nie wiem pożyjemy zobaczymy. Jedynie boli mnie fakt że pomimo mojej skręconej kostki o której dobrze wie, nie raczył nawet napisać krótkiego głupiego sms z pytaniem co u mnie? jak się czuje? czy czegoś mi nie potrzeba? Z kolei ku mojemu zaskoczeniu rano gdy wzięłam telefon do ręki  miałam kilka nie odebranych połączeń od Liama. Czyżby się dowiedział o gipsie? A może po prostu chciał pogadać? Niby jesteśmy przyjaciółmi lecz jest między nami taki jakby mur? tak to chyba dobre określenie.Mur który zburzyć może jedynie szczera rozmowa i wyjaśnienie do końca wszystkich spraw. Ale na nią chyba jeszcze za wcześnie nie wiem czy dała bym rade spojrzeć mu w oczy i powiedzieć co leży mi na sercu. Wiem jedno taka rozmowa mnie czeka i im szybciej się ono wydarzy tym szybciej z powrotem odzyskam przyjaciela...
Postanowiłam do niego od dzwonić. Wpierw spojrzałam na zegarek by upewnić się że go nie obudzę. Wybrałam numer...
Liam: słucham?
Danielle: hej Liam przepraszam że wczoraj nie odbierałam ale zasnęłam
Liam: nie ma co przepraszać. Już się bałem że nie chcesz ze mną gadać- zaśmiał się
Danielle: nie no co ty. Coś się stało że dzwoniłeś czy tak po prostu pogadać chciałeś?
Liam: chciałem się spotkać i pogadać- tym razem powiedział poważnie. Czyli czeka nas poważna rozmowa o której wspominałam wcześniej. Tylko czy ja dam radę?
Danielle: spoko to może dziś? masz czas?
Liam: Dla przyjaciółki zawsze. To może w tej twojej ulubionej kawiarni w centrum?
Danielle: jasne to o której?
Liam: koło 13
Danielle: spoko- moje oczy właśnie poleciały w dół a wzrok zleciał na kostkę w gipsie. Zupełnie zapomniałam o niej- Liam a moglibyśmy jednak umówić się u mnie przepraszam mam skręconą kostkę i jednak trudno mi będzie gdzieś iść.
Liam: boże kostka w gipsie? Ale jak to się stało? coś poważnego?- słychać było że bardzo się przejął
Danielle: spokojnie nic takiego ale wolę ją oszczędzać
Liam: oczywiście będę koło 13 uważaj na siebie... do zobaczenia
Danielle: dzięki pa
Odłożyłam telefon na szawce i usiadłam by zjeść wcześniej zrobione śniadanie. Potem trochę się ogarnęłam i  znowu usiadłam na kanapie na kanapie jedząc pistacje. około 12 usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się kto o tej porze może dobijać się do moich drzwi? Przez głowę przeszła mi myśl że to Olivier może jednak wpadł sprawdzić jak się czuje. Nadzieja że zobaczę swojego chłopaka za drzwiami cała nadzieje prysła z momentem kiedy je otworzyłam. eh no z byt wiele si nie pomyliłam też chłopak tam stał tyle że były...
Danielle: hej
Liam: hej  przepraszam że tak wcześnie
Danielle: spoko nic się nie stało. Wejdź- powiedziałam odsuwając się
Liam: jak kostka? - przytulił mnie na powitanie
Danielle: nie jest źle-zaczęłam kuśtykać do salonu
Liam: pomoc ci
Danielle: nie dziękuje poradzę sobie.Napijesz się czego?
Liam:nie będę cię fatygować
Danielle: żaden problem naprawdę
Liam: to może ja zrobię a ty usiądź -pomógł mi usiąść- poduszkę pod nogę ci podłoże wygodniej ci będzie
Danielle: dziękuje ale naprawdę nie musisz
Liam: oj tam to co sobie pani życzy
Danielle: herbatę
Liam: z miodem za pewnie
Danielle: niom pamiętałeś
Liam: jak mógłbym zapomnieć- uśmiechnął się Po chwili wrócił z dwoma kubkami cieplej cieczy
Liam:proszę-kolejny przyjacielski uśmiech
Danielle: dziękuje. To o czym chciałeś rozmawiać?
Liam: o nas- powiedział poważnie aż uśmiech zszedł mi z ust
Danielle: o nas?
Liam: tak znaczy o naszej przyjaźni.Posłuchaj ja wiem że to co między nami było nie wróci. Że teraz jesteś z Olivierem. Mam nadzieje jesteś z nim szczęśliwa. I nie mam zamiaru się w wasz związek mieszać. Ja chcę tylko jednego. Żebyśmy byli przyjaciółmi takimi prawdziwymi żebyś wiedziała że masz we mnie wsparcie że zawsze ci pomogę zaopiekuje się. Proszę pozwól mi być twoim przyjacielem- mówił tak szczerze patrząc mi się w oczy a w moich pojawiły się w łzy. Teraz widzę ile straciłam i zraniłam człowieka tak mega ważnego dla mnie
Danielle: Liam ja... Myślałam że masz mnie dość że nie chcesz mnie znać. Zraniłam cie i to bardzo. Powinienneś mnie nie na widzieć
Liam: nie umiał bym cie z nienawidzić. To jak przyjaciele- rozłożył ręcę
Danielle: najlepsi- wtuliłam się w niego mocno. Znów mogłam poczuć ten boski zapach perfum nie chwaląc się dostał je ode mnie na urodziny
Liam: ciesze się że cie mam przyjaciółeczko- zaśmiałam się
Danielle: ja też się ciesze
Liam:to może ja się będę zbierać nie chcę ci przeszkadzać
Danielle: nie przeszkadzasz naprawdę jak chcesz to zostań
Liam: okey to co może coś ci ugotuje
Danielle: nie pogardziłabym ale nie wiem czy uda ci się mam prawie pusta lodówkę
Liam: e to żaden problem ty sobie siedź a ja polecę po zakupy. Chcesz coś specjalnego?
Danielle: naprawdę nie musisz poradziła bym sobie z zakupami
Liam: taaa ciekawe jak z kulami i wózkiema potem co dzwigałabyś je po tych schodach. A dla mnie to żaden problem
Danielle: eh widzę że cie nie przekonam. W kuchni leży kartka z zakupami i mój portfel weź moja karte i zapłać nią
Liam:okey to ja lecę będę za jakieś 30-40 min D: spoko dziękuje
Liam:oj nie ma za co cala przyjemność po mojej stronie- wyszedł a ja włączyłam telewizor. Dopiłam herbatę i zaczęłam się zastanawiać co się dzieje z Olivierem. Nawet się nie odezwał do mnie. Coś źle zrobiłam? Obrazil się? Chyba nie miał za co. Eh wzięłam telefon i zaczęłam do niego dźwonić. Nie odbierał po piątym razie dałam spokój. Za to po kilku minutach dostałam sms od niego. "Nie będzie mnie przez jakiś czas w Londynie" wow ależ się napisał. Na nic więcej go nie stać? Żadnych wyjaśnień?Serio? Nic. Pomału zaczynam mieć go dość-smutna oparłam głowę o kanapę i przymknęłam oczy...


---------------------------------------------------______________________--------------------------------------------
PRZEPRASZAM ŻE TAK ŻADKO DODAJE ALE CZASU PRAWIE BRAK :( POSTARAM SIĘ DODAĆ COS W NAJBLIŻSZYM CZASIE. CZYTA TO KTOŚ JESZCZE????

czwartek, 22 sierpnia 2013

NOWY BLOG

ZAPRASZAM NA MÓJ NOWY BLOG http://miilosctojedenwielkibol.blogspot.com/ BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE

A CO DO TEGO BOGA TO Z PRZYKROŚCIĄ STWIERDZAM ŻE GO ZAWIESZAM PRZEPRASZAM :(

niedziela, 14 lipca 2013

ROZDZIAŁ 58 "trzeba wziąć się w garść"


KOCHANI WIEM ŻE MEGA ZAWIODŁAM ZANIEDBUJĄC BLOG ALE TROCHĘ SIĘ W MOIM ŻYCIU POZMIENIAŁO. KONIEC SZKOŁY, EGZAMINY, REKRUTACJA, POŻEGNANIE SIĘ Z LUDŹMI Z KTÓRYMI SPĘDZIŁO SIĘ PARĘ LAT I JESZCZE DUŻO INNYCH SPRAW. POSTARAM SIĘ PISAĆ JAK NAJWIĘCEJ ALE ZROZUMCIE ŻE JUŻ NIE PRZYCHODZI MI TO TAK ŁATWO. NIE BYŁO TAK ŻE PRZEZ CAŁY TEN CZAS GDY NIC NIE DODAŁAM NIE PRÓBOWAŁAM PISAĆ. PRÓBOWAŁAM CODZIENNIE ALE COŚ MNIE BLOKOWAŁO MAM NADZIEJE ŻE TO MINIE BO NIE CHCE SIĘ Z WAMI ROZSTAWAĆ. ZA BARDZO SIĘ Z WAMI WŻYŁAM. TEN BLOG TO JEDNA Z NIE WIELU RZECZY Z KTÓRYCH MOŻNA POWIEDZIEĆ JESTEM DUMNA. MAM NADZIEJE ŻE JESZCZE NIE JEDNĄ WSPANIAŁĄ CHWILĘ SPĘDZĘ Z WAMI. BARDZO ZA WAMI TĘSKNIŁAM JEŚLI MACIE OCHOTĘ DALEJ CZYTAĆ TEN BLOG PROSZĘ ZOSTAWCIE CHOĆ KRÓCIUTKI KOMENTARZYK POD TYM ROZDZIAŁEM <3
KOCHAM WAS



***MILLY***
   Życie się zmienia. Każdy dzień jest inny. Nie ma dwóch takich samych chwil. Może to i lepiej bo dzięki temu jest ono nie przewidywane. Zdawać się mogło że Lanielle to para idealna, a jednak coś, a raczej ktoś ich rozdzielił. Wszyscy mówią trudno trzeba żyć dalej ale ja nie mogę. Widzę jak Liam się meczy. Danielle  szczęśliwa też nie jest. Wiem, że brakuje jej Liama. Ale nie chce się do tego przyznać... Mniejsza z tym jej życie jej sprawa. Choć jestem jej przyjaciółką to nie mogę mieszać się w jej życie. Jest dorosła więc powinna wiedzieć co robi. No właśnie powinna ale czy wie? Tego się dopiero dowiemy...
    W moim życiu nic specjalnego się nie dzieje. Pracy sporo w końcu za niecały miesiąc rusza wielka trasa Take Me Home. Już nie mogę się doczekać. Wiem że wy jeszcze bardziej. Chciała bym wam powiedzieć co się na niej będzie dziać ale nie mogę. Niestety  w mojej pracy muszę być jak ksiądz nic z powierzonych mi spraw nie mogę wygadać. Może to i dobrze będzie większe WOW jak ją zobaczycie. Chłopcy naprawdę ciężko pracują, chcą by wszystko było jak najlepiej zrobione. Każdą piosenkę śpiewają kilkadziesiąt razy aż w końcu nie stwierdzą że już jest perfekcyjnie opanowana. Nawet nie wiecie jak się cieszą że niż nie długo będą mogli uszczęśliwiać swoich fanów dając dla nich jak najlepsze koncerty. Boje się jednak że z dniem otwarcia trasy lista heitów na nich się powiększy. Nie rozumiem tych ludzi co je piszą. Bo niby dlaczego? Przecież chłopaki nic złego nie robią. Spełniają swoje marzenia do tego uszczęśliwiają tym masę ludzi...


***LIAM***
   Życie wciąż idzie do przodu. Trzeba wziąć się wreszcie w garść. Przestać żyć tym co było, a zacząć tym co jest i co będzie. Tak nadal kocham Dani i wciąż będę ją kochać. Ale ona mnie już nie.  Chce być dla niej przyjacielem kumplem takim jaki byłem kiedyś. Nie ważne czy każde spojrzenie na nią i Oliviera będzie mnie boleć czy nie. Chce być blisko niej żeby wiedziała że ma we mnie oparcie i nigdy go nie straci choćby nie wiem co. 
   Właśnie kończymy kolejną próbę przed trasą. Kiedy już mieliśmy zwijać się do domu podszedłem do Milly
Liam: czy szanowna pani menager pozwoli porwać się na małą kawkę a w pani przypadku raczej na gorącą czekoladę i ciastko?- z uśmiechem na twarzy spytałem. Tak dobrze czytacie z uśmiechem coraz częściej mi się to zdarza. Dużo rozmawiałem ostatnio z Milly bo ona mnie rozumie najlepiej wie jak się czuje.
Milly: kusząca propozycja ale nie mogę. Przepraszam ale muszę jeszcze z bendem obmówić parę spraw
Liam: a to nic nie szkodzi poczekam na ciebie
Milly: spoko jak chcesz. pogadam z nimi a potem jestem cała twoja
Harry: hola hola czy ja dobrze słyszę? Ty cała jego? nigdy!ty jesteś moja- podbiegł do nas Harry udając scenę zazdrości która mu się jak zwykle nie udała bo za bardzo nie umiał opanować śmiechu
Milly: o mój zazdrośnik przybiegł. Po za tym nikt cie nie nauczył że nie wolno podsłuchiwać
Harry: coś tam uczono ale ja tępak jestem- wyszczeżył się
Milly: ujęła bym to bardziej że debil, idiota...
Harry: ale twój- przytulił swoją narzeczoną. Lubię patrzeć na takie ich sceny. Mega słodko razem wyglądają już  nie mogę doczekać się gdy urodzi się mała wtedy będą tworzyć prawdziwą kochającą się rodzinkę. Aż się łezka w oku kręci. Nasz malutki śłodziudki Hazzuś wydoroślał i to bardzo. Ah jakie to życie jest dziwne...
   Po godzinie Milly już miała wolne. Wsiedliśmy do mojego auta które stało pod halą.
Liam: To co gorąca czekolada i ciastko czy jesteś zmęczona i wracamy do domu?
Milly: ej obiecałeś mi ciacho i czekoladę i tak łatwo się z tego nie wykręcisz
Liam: spokojnie ja się wcale nie wykręcam tylko się pytam 
Milly: no więc ja odpowiadam że nie jestem zmęczona i jedźmy już bo jestem głodna
Liam: ty ciągle jesteś głodna- skomentowałem odpalając auto
Milly: oj tam oj tam nie zawsze
Liam: no tak jak śpisz
Milly: grr nie wkurzaj mnie brat nie wkurzaj
Liam: pff ja i wkurzanie mojej siostrzyczki nigdy 
Milly: taaaa
Resztę drogi spędziliśmy na słuchaniu radia akurat była audycja poświęcona Leonie Lewis a jak wiecie ja ją ubustwiam tak samo jak Mil, Po 20 minutach dojechaliśmy do naszej ulubionej kawiarni. Oczywiście musieliśmy usiąść przy naszym stoliku. zawsze siadamy przy tym samym stoliku dlatego nazywamy go naszym stolikiem
Milly: To o czym dziś gadamy?
Liam: dziś to chciałem ci podziękować
Milly: podziękować? mi? za co?- pytała zdziwiona
Liam: oj nie bądź taka skromna. Dobrze wież  że zrobiłaś dla mnie wiele. Pomogłaś mi i to bardzo gdy tego potrzebowałem. Pomogłaś mi poukładać sobie jakoś życie. Za te wszystkie nasze rozmowy należą ci się wielkie podziękowania. Nawet nie wiem jak ci się za to wszystko odwdzięczę- mówiłem trzymając ją za rękę
Milly: oj nie trzeba dziękować wystarczy że się uśmiechniesz- wyszczerzyłem się do niej
Liam: kocham cię- Przytuliłem ją
Milly: ja ciebie też Liamuś- kocham jak zdrabnia moje imię tylko ona i Kate to potrafią. hah w końcu polskich korzeni nie ma byle kto.
Liam: postanowiłem nie walczyć o Danielle ale chce żebyśmy byli takimi kumplami jak kiedyś. Sądzisz że nam się uda? Czy ona w ogóle będzie tego chciała?
Milly: jasne że będzie chciała. Jej też tego brakuje. Musisz się z nią spotkać i porozmawiać
Liam: nom muszę
Milly: to dzwoń
Liam: ale że teraz?
Milly: a niby kiedy? wieki chcesz czekać
Liam: no niby nie
Milly: no to bierz ten telefon i dzwoń a nie marudź- wziąłem moją komórkę do reki i wykręciłem numer dobrze mi znany na pamięć. Pierwszy sygnał...nic, drugi trzeci...nic za siódmym włączyła się poczta. Zadzwoniłem jeszcze raz i jeszcze raz wciąż nic. Zasmucony odłożyłem telefon z powrotem do kieszeni.
Liam: jednak nie chce ze mną gadać
Milly: oj tam na pewno chce tylko nie zauważyła że dzwonisz
Liam: może i tak
Milly: nie może tylko tak. Zadzwoń do niej później a na pewno odbierze. A teraz wracamy do domu ok?
Liam: jasne- zapłaciłem i wyszliśmy z kawiarni. Szybko wsiedliśmy do auta bo po pierwsze było zimno zresztą czemu się dziwić w końcu zimę mamy a po drugie paparazzi obczaiło gdzie jestem. Czasem mam ich dość no ale cóż taka cena sławy. Po 30 minutach dojechaliśmy do domu.
Liam: jeszcze raz bardzo dziękuje
Milly: ile mam powtarzać że nie ma za co dziękować
Liam: tak tak ja i tak wiem swoje

***DANIELLE***
Po prostu cudny dzień też czujecie ten sarkazm, Nie to że wstałam dziś przed  piątą bo ktoś bardzo mądry wymyślił próbę o 6. Tak dobrze czytacie o 6 rano musiałam tańczyć. Przez co byłam śpiąca na próbie i zamiast się skupić na tańcu myślałam o tym by jak najszybciej wrócić do kochanego łóżka. No i stało się zamiast wylądować w cieplutkim łóżeczku wylądowałam na pogotowiu ze skręconą kostką. Wsadzili mi ja na miesiąc w gips kazali nie przemęczać i zgłosić się za miesiąc na zdjęcie gipsu. Zadzwoniłam do Oliviera z prośbą żeby mnie odebrał ale on oczywiście nie miał czasu. Byłam na niego mega wściekła więc potem jak czułam że telefon wibruje mi w kieszeni nawet nie patrzyłam kto dzwoni bo byłam pewna że to on. Złapałam taxi z pod szpitala i pojechałam pod mój blok. Ledwo wygramoliłam się z auta, a znów nie miła niespodzianka winda się zepsuła i musiałam wspinać się na 3 piętro pieszo. Niby okey co to 3 piętro ale z Gipsem to nawet dwa metry to dużo, a co dopiero schody. W czasie drogi poczułam sms ale postanowiłam go odebrać jak już doczłapie się do mieszkania. Po jakiś 20 minutach może trochę więcej otworzyłam drzwi i o jednym o czym marzyłam to ciepły prysznic. Po drodze wstąpiłam do sypialni po piżamę i udałam się do łazienki. Po kąpieli nie miałam siły na nic więc położyłam się spać...