Zanim otworzyłam oczy do moich nozdrzy doleciał cudny dobrze znany mi zapach perfum Coco Chanel należących do Loczka. Powoli otworzyłam oczy, rozejrzałam się po pokoju. Mojego ukochanego nie było. Wstałam z łóżka, podeszłam do okna. Widok z niego był niesamowity. Ogród pokryty był cienką białą puchową pierzynką. Oblodzone gałęzie drzew. Cały ten zimowy krajobraz
przypominał że za trzy tygodnie najpiękniejsze święta. Boże Narodzenie to czas kiedy zapomina się o wszystkich sprawach codziennych. Cała rodzina zasiada przy jednym stole ta cała rodzinna atmosfera zapach świeżo ściętej choinki, pełno przysmaków. To moje ostatnie święta bez mojej księżniczki. Już nie mogę doczekać się jej pierwszych świąt zrobię wszystko by były one szczęśliwe. Kiedy tak stałam zastanawiając się jak moje życie zmieni się za parę miesięcy do pokoju wszedł Hazza.
Harry: o już wstałaś- podszedł do mnie pocałował mnie i przytulił.
Harry: czemu nie zeszłaś do nas na dół?
Milly: przed chwilą wstałam
Harry: aha to chodź dziewczyny zrobiły śniadanie
Milly zaraz przyjdę tylko się przebiorę
Milly zaraz przyjdę tylko się przebiorę
Harry: wcale nie musisz tego robić, pięknie wyglądasz
Milly nie będę paradować w za krótkim podkoszulku przed wszystkimi
Harry: mi to nie przeszkadza założę się że chłopakom tez nie będzie- przytulił mnie od tyłu wtulając swoją; brodę w moją szyję.
Milly ale mi tak- wydostałam się z uścisku, wzięłam swoje wczorajsze ubranie i udałam się do łazienki. Po porannej toalecie zeszłam na dół. W salonie jak zwykle chłopaki okupowali kanapę. Przywitałam się z
nimi i poszłam do kuchni gdzie dziewczyny sprzątały po śniadaniu
Milly dzień dobry
Alex: hejka mamuśka
Danielle: zjesz coś?
Milly: chętnie co macie dobrego
Kate: naleśniki w wykonaniu El
Milly nie otruje się?
Eleanor: ranisz- zrobiła minę nr.8 czyli zbitego pieska
Milly: oj żartuje na pewno są pyszne- podeszłam do przyjaciółki i mocno ja przytuliłam
Milly: nie smutaj się- powiedziałam głosem małe dziecko na co wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
Eleanor: dobra już siadaj bo całkiem ostygną- usiadłam a dziewczyna podała mi talerz z przysmakami. Po 3 minutach naczynie było puste
Milly: dziękuje pyszne możesz robić codziennie
Eleanor: dzięki nie skorzystam
Milly: czemu?- spojrzałam na nią ze smutną minką
Eleanor: bo nie będę stała nad garami całe ranki
Milly: oj tam oj tam co dziś robimy?
Alex: ja spędzam dzień z Zaynem
Danielle: ja z Liamem
Eleanor: cudny dzień z boskim Lou
Kate: dzień z moim głodomorem
Milly: aha czyli dzień spędzam sama
Danielle: a nie z Harrym?
Milly: może tak może nie
Kate: dziwna dziś jesteś
Milly: bez przesady. Wiecie że za 3 tygodnie święta? gdzie je spędzacie?
Eleanor: w Menchesterze
Kate: lecę do Polski
Danielle; Londyn
Alex: ja też Londyn
Milly: fajnie było by kiedyś spędzić razem święta
Eleanor: na pewno kiedyś spędzimy
Milly: dobra ja się zbieram do domu
Pożegnałam się z dziewczynami i chłopakami i poszłam do domu. Otworzyłam kluczem drzwi do pustego domu. Musze porozmawiać z Kate co zrobi z nim. Skoro teraz mieszka z Niallem to po co on jej. Ja chętnie przeprowadziła bym się do czegoś mniejszego lub zamieszkam znów z rodzicami. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie kakałko. Przebrałam się w jakiś stary dres. Rozpaliłam w kominku. Usiadłam na kanapie przykrywając się ciepłym kocem z kakałkiem w ręku zaczęłam oglądać jakiś film na Itv1 w sumie był dość ciekawy fabuła mniej więcej taka że skromna dziewczyna z małej miejscowości nie lubiana przez nikogo zakochuje się w kapitanie szkolnej drużyny bejsbolowej. On z początku jej nie zauważa potem zaczynają pisać ze sobą przez internet gdy wreszcie decydują się na spotkanie. Reszty nie oglądałam bo Harry przyszedł.
Harry: to co robimy?
Milly: nie wiem, muszę się spakować nie zapomnij że jutro lecimy do Irlandii
Harry: pamiętam pamiętam sklerozy jeszcze nie mam
Milly: to dobrze
Siedzieliśmy w ciszy wtuleni w siepie na kanapie przyglądając się płomieniom z kominka. Niby takie proste a jednak ma w sobie w sobie magię. Może i jestem taką romantyczką ale cóż nic na to nie poradzę. Kocham takie błogie chwile spędzone ze swoim ukochanym. Nic się wtedy nie liczy tylko my. Mogła bym tak trwać wieczność,
Harry: zastanawiałaś się co będzie dalej?
Milly: w jakim sensie?
Harry: no co będzie gdy urodzisz?
Milly: aha w sumie to tak trochę.
Harry: zamieszkasz ze mną?- spytał. trochę się zdziwiłam no niby byliśmy zaręczeni no ale nigdy nie rozmawialiśmy o wspólnym mieszkaniu.
Milly: a chcesz?
Harry: bardzo- spojrzał mi w oczy i złożył na moich ustach lekki pocałunek
Milly: w takim razie czemu nie- Hazza bardzo się ucieszył
Harry: dziękuje- uśmiechnął się
Harry: słyszysz kochanie teraz będziemy sobie mieszkać w trójkę w jakimś pięknym domku który razem z mamusią wybierzemy. Potem się urodzisz zrobię ci taki cudny słodziutki pokoik- mówił głaszcząc mój brzuch. Często tak robił nawet wtedy kiedy jeszcze nie wróciliśmy do siebie. Zawsze gdy mała mocno kobie głos taty ją uspokaja.
Milly: Harry sądzisz że sobie ze wszystkim poradzimy?- spytałam patrząc mu w oczy.
Harry: jasne że tak. Mamy siebie będziemy się wspierać podzielimy się obowiązkami. Mamy jeszcze rodziców którzy zawsze nam chętnie pomogą. Nie martw się damy radę. Wiem że się boisz że coś pójdzie nie tak jak byś chciała że cię zostawię że mi się znudzisz ale uwierz to się nigdy nie stanie. Za bardzo się kocham za bardzo was kocham i nigdy więcej już cię nie zranię- wpatrywał się w moje oczy w których miałam łzy łzy szczęścia coś ostatnio często płaczę ze szczęścia ale to chyba dobrze nie? gorzej jak by było z żalu. Loczek widząc moje łzy otarł mi je kciukami. Odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy i znów złączył nasze usta tym razem w dłuższym bardziej namiętnym pocałunku.
Harry: przejdziemy się na spacer?
Milly:jasne tylko się przebiorę. Poczekaj chwilkę.
Harry: okey
Pobiegłam do swojej garderoby. Założyłam jeansy do tego tunikę z długim rękawem, na to gruby sweter. Na nogi założyłam moje ciepłe trapery. Do tego ciepły szalik i czapkę. Byłam gotowa kiedy zeszłam na dół Harry stał już ubrany przy drzwiach
Milly: idziemy?
Harry: jasne
Wyszliśmy na zewnątrz śnieg lekko zawiewał. Było koło 12 więc na ulicach było mało ludzi. Albo byli już w pracy albo siedzieli w domach bojąc się zimna. Wolnym tempem udaliśmy się do naszego ukochanego parku gdzie znajdywała się nasza Altanka. Po drodze kupiliśmy gorącą czekoladę. wypiliśmy ja siedząc wtuleni w lekko zaśnieżonej altance. Wspaniałe widoki, ukochana osoba czego do szczęścia więcej mi potrzeba?
_________________________________________________________________________________
OBIECAŁAM ŻE JAK BĘDZIE 10 KOMENTARZY(ZA KTÓRE BARDZO DZIĘKUJE) TO DODAM NOWY A JA DOTRZYMUJE SŁOWA WIĘC OTO NACIE NOWIUTKI ROZDZIALIK. MAM NADZIEJE ŻE WAM SIĘ SPODOBA. NASTĘPNY BĘDZIE ZA 10 KOMENTARZY. MOIM ZDANIEM ROZDZIAŁ NIE WYSZEDŁ NAJLEPIEJ ALE CZEKAM NA WASZE OPINIE. MAM TAKIE PYTANKO ZAUWARZYŁAM ŻE SPODOBAŁA WAM SIĘ GRA W SKOJARZENIA WIEC PYTAM CZY CHCECIE WIĘCEJ TAKIEJ GRY W ROZDZIAŁACH???
PS: DOMI JA CZYTAM ROZDZIAŁY PRZED DODANIEM I WIEM ŻE NIE ZAWSZĘ SĄ IDEALNE
POZDRAWIAM
PAULA:*
Eleanor: dobra już siadaj bo całkiem ostygną- usiadłam a dziewczyna podała mi talerz z przysmakami. Po 3 minutach naczynie było puste
Milly: dziękuje pyszne możesz robić codziennie
Eleanor: dzięki nie skorzystam
Milly: czemu?- spojrzałam na nią ze smutną minką
Eleanor: bo nie będę stała nad garami całe ranki
Milly: oj tam oj tam co dziś robimy?
Alex: ja spędzam dzień z Zaynem
Danielle: ja z Liamem
Eleanor: cudny dzień z boskim Lou
Kate: dzień z moim głodomorem
Milly: aha czyli dzień spędzam sama
Danielle: a nie z Harrym?
Milly: może tak może nie
Kate: dziwna dziś jesteś
Milly: bez przesady. Wiecie że za 3 tygodnie święta? gdzie je spędzacie?
Eleanor: w Menchesterze
Kate: lecę do Polski
Danielle; Londyn
Alex: ja też Londyn
Milly: fajnie było by kiedyś spędzić razem święta
Eleanor: na pewno kiedyś spędzimy
Milly: dobra ja się zbieram do domu
Pożegnałam się z dziewczynami i chłopakami i poszłam do domu. Otworzyłam kluczem drzwi do pustego domu. Musze porozmawiać z Kate co zrobi z nim. Skoro teraz mieszka z Niallem to po co on jej. Ja chętnie przeprowadziła bym się do czegoś mniejszego lub zamieszkam znów z rodzicami. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie kakałko. Przebrałam się w jakiś stary dres. Rozpaliłam w kominku. Usiadłam na kanapie przykrywając się ciepłym kocem z kakałkiem w ręku zaczęłam oglądać jakiś film na Itv1 w sumie był dość ciekawy fabuła mniej więcej taka że skromna dziewczyna z małej miejscowości nie lubiana przez nikogo zakochuje się w kapitanie szkolnej drużyny bejsbolowej. On z początku jej nie zauważa potem zaczynają pisać ze sobą przez internet gdy wreszcie decydują się na spotkanie. Reszty nie oglądałam bo Harry przyszedł.
Harry: to co robimy?
Milly: nie wiem, muszę się spakować nie zapomnij że jutro lecimy do Irlandii
Harry: pamiętam pamiętam sklerozy jeszcze nie mam
Milly: to dobrze
Siedzieliśmy w ciszy wtuleni w siepie na kanapie przyglądając się płomieniom z kominka. Niby takie proste a jednak ma w sobie w sobie magię. Może i jestem taką romantyczką ale cóż nic na to nie poradzę. Kocham takie błogie chwile spędzone ze swoim ukochanym. Nic się wtedy nie liczy tylko my. Mogła bym tak trwać wieczność,
Harry: zastanawiałaś się co będzie dalej?
Milly: w jakim sensie?
Harry: no co będzie gdy urodzisz?
Milly: aha w sumie to tak trochę.
Harry: zamieszkasz ze mną?- spytał. trochę się zdziwiłam no niby byliśmy zaręczeni no ale nigdy nie rozmawialiśmy o wspólnym mieszkaniu.
Milly: a chcesz?
Harry: bardzo- spojrzał mi w oczy i złożył na moich ustach lekki pocałunek
Milly: w takim razie czemu nie- Hazza bardzo się ucieszył
Harry: dziękuje- uśmiechnął się
Harry: słyszysz kochanie teraz będziemy sobie mieszkać w trójkę w jakimś pięknym domku który razem z mamusią wybierzemy. Potem się urodzisz zrobię ci taki cudny słodziutki pokoik- mówił głaszcząc mój brzuch. Często tak robił nawet wtedy kiedy jeszcze nie wróciliśmy do siebie. Zawsze gdy mała mocno kobie głos taty ją uspokaja.
Milly: Harry sądzisz że sobie ze wszystkim poradzimy?- spytałam patrząc mu w oczy.
Harry: jasne że tak. Mamy siebie będziemy się wspierać podzielimy się obowiązkami. Mamy jeszcze rodziców którzy zawsze nam chętnie pomogą. Nie martw się damy radę. Wiem że się boisz że coś pójdzie nie tak jak byś chciała że cię zostawię że mi się znudzisz ale uwierz to się nigdy nie stanie. Za bardzo się kocham za bardzo was kocham i nigdy więcej już cię nie zranię- wpatrywał się w moje oczy w których miałam łzy łzy szczęścia coś ostatnio często płaczę ze szczęścia ale to chyba dobrze nie? gorzej jak by było z żalu. Loczek widząc moje łzy otarł mi je kciukami. Odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy i znów złączył nasze usta tym razem w dłuższym bardziej namiętnym pocałunku.
Harry: przejdziemy się na spacer?
Milly:jasne tylko się przebiorę. Poczekaj chwilkę.
Harry: okey
Pobiegłam do swojej garderoby. Założyłam jeansy do tego tunikę z długim rękawem, na to gruby sweter. Na nogi założyłam moje ciepłe trapery. Do tego ciepły szalik i czapkę. Byłam gotowa kiedy zeszłam na dół Harry stał już ubrany przy drzwiach
Milly: idziemy?
Harry: jasne
Wyszliśmy na zewnątrz śnieg lekko zawiewał. Było koło 12 więc na ulicach było mało ludzi. Albo byli już w pracy albo siedzieli w domach bojąc się zimna. Wolnym tempem udaliśmy się do naszego ukochanego parku gdzie znajdywała się nasza Altanka. Po drodze kupiliśmy gorącą czekoladę. wypiliśmy ja siedząc wtuleni w lekko zaśnieżonej altance. Wspaniałe widoki, ukochana osoba czego do szczęścia więcej mi potrzeba?
_________________________________________________________________________________
OBIECAŁAM ŻE JAK BĘDZIE 10 KOMENTARZY(ZA KTÓRE BARDZO DZIĘKUJE) TO DODAM NOWY A JA DOTRZYMUJE SŁOWA WIĘC OTO NACIE NOWIUTKI ROZDZIALIK. MAM NADZIEJE ŻE WAM SIĘ SPODOBA. NASTĘPNY BĘDZIE ZA 10 KOMENTARZY. MOIM ZDANIEM ROZDZIAŁ NIE WYSZEDŁ NAJLEPIEJ ALE CZEKAM NA WASZE OPINIE. MAM TAKIE PYTANKO ZAUWARZYŁAM ŻE SPODOBAŁA WAM SIĘ GRA W SKOJARZENIA WIEC PYTAM CZY CHCECIE WIĘCEJ TAKIEJ GRY W ROZDZIAŁACH???
PS: DOMI JA CZYTAM ROZDZIAŁY PRZED DODANIEM I WIEM ŻE NIE ZAWSZĘ SĄ IDEALNE
POZDRAWIAM
PAULA:*
Cudo! Strasznie słodki <3
OdpowiedzUsuńHarry i Milly są tacy słodcy *.*
OdpowiedzUsuńsuuper rozdział :D
i owszem spodobała mi się gra w skojarzenia i mam nadzieję, że będzie tego więcej w następnych rozdziałach :)
czekam na kolejny :)
Booooskie ;* rozdział jak zwykle swietny znowu musimy dobic do 10 komentarzy xd :D szybko piszesz rozdziały ciesze sie :D. skojarzenia mozesz pisac bo sa fajnye tylko tez nie za duzo ;D.Ahhh sie nie moge doczekac nastepnego.Dalej komentowac !!! xd Ps. Paula myslałas do ilu dobijesz roozdziałow ? xd ;D /Domi xd
OdpowiedzUsuńswietny tylko krotki ;c
OdpowiedzUsuńOjoj cudowne <3
OdpowiedzUsuńZajebisty *o*
OdpowiedzUsuńAwww Hazz jest słodki *-*
A co do skojarzeń to bardzo chętnie :P
Pisz szybko nexta ;*
Pozdrawiam i życze dużo weny ;*
Świetny! Słodcy są <3 Chce nexta!!!
OdpowiedzUsuńGenialny !!!:*** czekam na nastepny dłuższy ;D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) Mam pytanie w którym miesiącu jest Milly ??
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńooo jakie to słodkie
OdpowiedzUsuńps sorki że ostatno nie komentowałam ale miałam duuużżżżooo nauki i nie nadąrząłam czytać
Super rozdział :) nie mogę sie doczekać kiedy wreszcie milly bedzie rodzic haha pisz dalej ;***
OdpowiedzUsuńSweet rozdział ;D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie Lepszy !!
OdpowiedzUsuńsuper czekam na nexxxxta pozdro ;P
OdpowiedzUsuńtwoje rozdziały sa swietne kocham cie rozdział cudowny<333 !!!
OdpowiedzUsuńfajny pozdrowionka
OdpowiedzUsuń