sobota, 8 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 38 "cholernie cie nienawidzę"

CZYTASZ KOMENTUJ


***Louis***
Byłem pewny ze Harry nam uwierzy. Ze miedzy nim a Mil znów będzie jak dawniej. Kiedy weszliśmy do domu Harry i Jes siedzieli w samolie
Li: Harry mamy ci coś ważnego do powiedzenia
H: o co chodzi?
Lou:zwolnilismy Paula
H: jak to?
N: tata Kate polecił nam świetnego adwokata. I on poradził nam co mamy zrobic.
H: fajnie
Z: stary jestesmy wolni a ty sie nie cieszysz
H: cieszę sie cieszę tylko jak my sobie poradzimy bez menagera. Za pare dni wydajemy singiel.
Li: oto sie nie martw mamy nowego
H: kogo?
Lou: Milly
Jes: ta dziwke- wydała sie na cały głos. I w tym momencie przesadzila po każdym z chlopakoe oprucz Hazzy było widać ze jest wkurzony
Z: Sama jesteś dziwka
H: Zayn nie obrażaj mojej dziewczyny
Lou: co od niego chcesz on mówi prawdę jakoś jak ona obraza nasza przyjaciółkę matkę twojego dziecka to nic nie mówisz- wykrzyknełem mu to prosto w twarz
H: a skąd ta pewność ze to moje dziecko- nie wytrzymalem i walnelem go z całej siły pięścią w twarz. Nie pozwolę żeby ktoś obrażać moja "siostrę"
Lou: nie chce cie wiecej znać.
Harry nic nie powiedział wziął Jes i wyszedł. Chłopaki stali z boku z szeroko otwartymi ustami. Szczerze to sie nie dziwie sam nie myślałem ze kiedy kolwiek z moich ust padną takie słowa w jego kierunku. On na nie zasłużył przez to co robi.
N:to sie porobilo
Do domu weszły El i Dan
El: a gdzie Hazza?
Nic nie odpowiedzielismy
Dan: tylko nie mów ze poszedł z ta szmata
El: musimy coś z tym zrobic za pare miesięcy Mil i Hazzie urodzi sie dziecko oni muszą do siebie wrócić
N: Harry twierdzi ze to nie jego dziecko
El: co??mam ochotę mu przywołać
Z: nie ma potrzeby twój narzeczony już to zrobił

***MILLY***
El i Dan poszły do chłopaków sprawdzić jak sprawa z Hazza, a Alex i Kate poszły na zakupy po coś ma kolacje. Siedziałam sobie na kanapie gdy nagle ktoś zadzwonił do dzwi. Kiedy je otworzyłem doznałem szoku a serce zaczęło mi bić jak szalone
H:musimy pogadać- powiedział to takim tonem ze aż ciarki po plecach mi przeszły
M:wejdź
H: słyszałem od chłopaków ze będziemy razem pracować więc musimy sobie coś wyjaśnić
M:jasne
H: czy to napewno moje dziecko?- na te słowa mnie zatkalo
M: przepraszam co. Pytasz mnie czy to twoje dziecko?
H: dobrze słyszałas niby skąd mam mieć pewność ze jest ono moje
M: czy ty właśnie oskarżyłes mnie o zdradę?- próbowałam byc spokojna bo przeciesz mi nie wolno sie denerwować ale czułam ze za chwile wybuchne
H: a niby jak wyjaśnić to ze ode mnie odeszlas jedyne realne wytłumaczenie to to ze znalazłam sobie innego i to on jest ojcem dziecka
M: chcesz wiedzieć jaki był powód proszę bardzo powód był taki ze CHOLERNIE CIE KOCHALAM I KOCHAM I NIECHCIALAM ŻEBYŚ PRZEZE MNIE I DZIECKO REZYGNOWAL ZE SWOICH MARZEŃ WIEDZIAŁAM ZE JEŚLI NIE WYJADĘ TO TY ODEJDZIESZ ZE ZESPOŁU ŻEBY BYC ZE MNĄ. POWIEDZIAŁAM CI ZE CIE NIE KOCHAM BO MYŚLAŁAM ZE TAK BĘDZIE LEPIEJ MOZE I DLA CIEBIE BYŁO SZYBKO ZNALAZŁEŚ SOBIE POCIESZENIE. OCZYWISCIE WOLALES UWIERZYĆ W TO I OSKARŻAĆ MNIE O ZDRADĘ. CHOLERNIE CIE KOCHAM ALE OD TERAZ CIE TEZ CHOLERNIE NIENAWIDZĘ.
H:Milly...
M:WYJDZ Z TAD
Spuscil głowę i wyszedł. Nigdy nie sądziłem ze on mnie oskarżyć o coś takiego. Polozylam sie na kanapie i zaczęłam płakać poprostu dałam ujsc emocja.

***HAZZA***
Ona mnie kocha i kochała cały czas. Poświęciła swoje szczęście dla mnie. Odeszła bo nie chciała rojnowac moich marzeń. A ja głupi uwierzylem ze ona mnie nie kocha. Do tego ta cała Jes byłem glupi ze sie z nią zwiazalem. To ona Przekonała mnie co do tej zdrady. Musze to raz na zawsze skończyć wybrałem jej numer i zadzwoniłem
Jes: cześć skarbie zalatwiles sprawę?
H: nie dokonca musimy sie spotkać
Jes: jasne to za 15 mni w kawiarni pod Big Benem
Nic nie mówiąc rozlaczylem sie. Zerwe z nią a potem musze pogodzić sie z chłopakami. Dwa słowa wypowiedziane z ust ukochanej sprawiły ze prawdziwy Harry wrócił. W kawiarni byłem przed czasem ale Jes już tam była
Jes: o hej już jesteś- chciała mnie pocalowac ale odsunelem sie
H: musimy poważnie porozmawiać
Jes: o czym?
H: o nas. Nie będę owijac w bawełnę powiem prosto z mostu. Zrywam z tobą
Jes: aha spoko to nawet dobrze bo tatuś załatwił mi randkę z Justinem Bieberem- wstala od stołu i wyszła tak poprostu. Nie no spoko dla mnie to i lepiej ze sie nie złości. Ale przyznajcie ze było to trochę dziwne a zreszta czego sie spodziewam po tapeciarze.

***Milly***
Lezalam na tej kanapie ciagle płacąc jak on mógł tak pomyśleć przeciesz ja go kocham. W jednej chwili zrozumiałam ze już nigdy nie będziemy razem. Ta myśl mnie dobija. Chciała bym zasnąć i nigdy sie nie obudzić moje zycie nie ma sensu. Dotego wszystkiego będę musiała go codziennie oglądać. Tak wiem moge nie byc ich menagerem ale nie zrobię tego reszcie. Kocham ich oni są moja rodzina a rodzinie sie pomaga więc postanowiłam wziasc sie w garść. Kiedy próbowałam podnieść sie z kanapy poczułam silny ból brzucha i opadlam zpowrotem na kanapę. Wtym momencie do salonu weszła Alex żucila wszystko i podbiegla do mnie.
A: nic ci nie jest
M: strasznie zabolal mnie brzuch ale już lepiej
A: moze zadzwonie po karetkę?
M: nie nietrzeźwy już dobrze
A:napewno?
M:tak. Co smacznego kupilyscie i gdzie Kate?
A: Kate poszła zaprosić chłopaków na kolacje. A kupiliśmy wszystko co potrzebne do zrobienia Twojej ukochanej lazani
M: swietnie
Próbowałam sie podnieść i zmow poczułam ból chwile potem zemdlalam.

***Alex***
Kiedy Mil zemdlala odrazu zadzwoniłam po karetkę i chłopaków którzy przysięgi po minucie
Z: co z nią?
A: nie wiem bolal ja brzuch a potem zemdlala więc zadzwoniłam po karetkę- bylam zdenerwowana więc wtulilam sie w mojego kochannego mulanta. Pogotowie przyjechało po dwudziestu minutach i zabrali Mil do szpitala.

***HAZZA****
Kiedy wracalem do domu zauważyłem karetkę odjezdzajaca spod domu Milly. Serce walilo mi jak nie wiem. Podbieglem do dziewczyn które stały pod domem.
H: Co sie stało?
Alex: Milly zemdlala i pogotowie zabrało ja do szpitala a zreszta ciebie to i tak nie obchodzi.
Na sama myśl ze moze jej sie coś stać chciało mi sie płakać to przeze mnie zdenerwowana sie nasz klutnia. Czym prędzej wpieglem do domu po kluczyki nawet na nikogo nie patrzyłem wsiadlem do auta i pojechałem do szpitala..,,
*****************
Przepraszam ze taki krótki ale nie miałam czai napisać dłuższego. Obiecuje ze miedzy świętami a nowym rokiem napisze mega długi rozdział
Rozdział miałam dodać wcześniej ale mi sie skasowal
Czekam na opinie.
7komentarzy= nowy rozdział
Pozdrawiam
Paula:*
Przepraszam za błędy!!!

8 komentarzy:

  1. Swietny jak zawsze!!!
    Najlepszy tekst ,,El: co??mam ochotę mu przywołać
    Z: nie ma potrzeby twój narzeczony już to zrobił''
    życzę weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski...
    Oby do siebie wrócili...:)
    Zapraszam do mnie:
    www.1d-is-my-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. cuuuudo *.*
    mam nadzieję, że Milly nic nie będzie i wróci do Harry'ego :D
    czekam na kolejny :)
    i zapraszam do mnie.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo :D przeczytałam twoje opowiadanie jednym tchem. To jedno z najlepszych jakie czytałam :D Pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz dalej ŚWIETNY :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz talent :D Pisz dalej cudowne opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy ty musisz w takich momentach przerywać ??!! :D Błagam Dalej !! ;** -Jula ;;*♥

    OdpowiedzUsuń