poniedziałek, 31 grudnia 2012

TWITCAM

http://twitcam.livestream.com/dafzf MACIE TU LINK NA TWITCAMA MOJEGO I PRZYJACIÓŁEK. ZACZYNA SIĘ KOŁO 22. BEDZIE BARDZO ZWARIOWANY. KOCHAM WAS

piątek, 28 grudnia 2012

czwartek, 20 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 39 "Wszystko schrzaniłem"

ZAPRASZAM NA BLOGA MOJEJ KOLEŻANKI DOPIERO ZACZYNA
http://fromthebeginning15.blogspot.com/

CZYTASZ KOMENTUJ

Jechałem z taka prędkością ze chyba złamałem wszystkie możliwe przepisy ale co mnie to. Teraz liczy sie dla mnie tylko ona i nasze dziecko. Tak wiem co sobie teraz o mnie myślicie ostatnio oskarzałem ją o zdradę a teraz mówię nasze dziecko. Sam nie wiem jak mogłem wiezyc tej suce z toną tapety na twarzy. Ona ma tego wiecej niż wszystkie nasze fanki razem wzięte. Po paru minutach reszta ekipy wpadła na szpitalny korytarz.
Lou: a ty tu czego?
Harry: przyjechałem zobaczyć co z Milly
Lou: nagle cie to obchodzi
El: uspokuj sie jak chce to niech zostanie- podeszła do chłopaka i zaczęła go uspokajać
Usiadłem na krześle i czekałem na jakieś wieści. Po godzinie wyszedł lekarz
Harry: co z nią
Lekarz: jest pan z rodziny?
Harry: jestem ojcem dziecka
Lekarz: Z panią Brins i dzieckiem wszysko w pozadku. Trzeba pilnować żeby sie aż tak nie denerwowała. Zrobimy jeszcze pare badań proszę sie nie martwić
Lou: TERAZ TO SIE OJCEM NAZYWASZ??? ZAŁORZE SIE ZE BYŁEŚ U NIEJ I TO PRZEZ CIEBIE TU JEST
Harry: wiem źle zrobiłem
Lou: źle zrobiłem??? Serio tylko tyle. Ona mogła stracić dziecko przez ciebie
Harry: wiem. Zachowałem sie jak...
Lou: ham idiota debil
Niall: Lou starczy zrozumiał
Harry: Proszę dajcie mi coś powiedzieć
Liam: mów
Harry: kiedy chrzaniłem wszystko oskarzając ją o zdradę ona wykrzyczała mi dlaczego mnie zostawiła. Powiedziała mi ze mnie kochała i nie chciała żebym rujnował swoje marzenia. Dlaczego ja was nie posluchalem i znowu wszystko spiepszylem ona mi nie wybaczy.
Danielle: może kiedyś wybaczy
Harry: serio? Na jej miejscu byś mi wybaczyła? bo ja nie
Kate: z was wszystkich znam ją najdłużej i wiem ze jeśli bedziesz sie starał to ci wybaczy
Niall: ale najpierw musisz skończyć z Jessica
Harry: już to zrobiłem- spojrzeli na mnie a na ich twarzach malowała sie radość zmieszana ze zdziwieniem
Harry: no co sie tak patrzycie?
Zayn: zszokowałeś nas
Potrzedł do nas lekarz
Lekarz: możecie państwo zabrać Milly do domu ale proszę pamiętać żeby sie nie denerwowała
Liam: napewno przypilnujemy dziękujemy
Lekarz: nie ma za co. To moja praca. Muszę iść do pacjentów. Dowidzenia
Wszyscy: dowidzenia
Lou: nie będzie sie denerwować jak nie zobaczu tego kogoś?- wskazał na mnie
Harry: masz racje. Ja juz lepiej pójdę.
Spusciłem głowę i wyszedłem ze szpitale. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do parku. Przechodząc uliczkami wspominałem piękne czasy jak z Mil tu przychodziliśmy. Byliśmy wtedy mega szczęśliwi. Chciał bym żeby te czasy wróciły. Doszedłem do altany gdzie była nasza pierwsza randka. Pamietam ten wieczór jak by to było wczoraj. Pamietam jak sie denerwowałem bo chciałem żeby wszystko było idealnie. To miejsce wiele dla mnie znaczy to tu wyznałem jej pierwszy raz miłość to nad tym stawem na który właśnie patrzę śpiewałem jej jej ulubione piosenki. Dlaczego ja musiałem byc taki głupi żeby to wszystko zepsuć to moja wina i nic mnie nie usprawiedliwia. Mogłem posłuchać przyjaciół i porozmawiać z nią szczerze powiniennem walczyć o nią a ja co? Poddałem sie bez walki nienawidze siebie za to poprostu sie nienawidze. Najchętniej skończył bym ze swoim życiem ale jest jeszcze moje dziecko które mnie potrzebuje. Ciekawe jak to będzie gdy sie urodzi... Może moje życie znów nabierze sensu. Mam taka nadzieje. Nie powiniennem sie podawać powiniennem walczyć o Mil. Tylko jak? Muszę to przemyśleć postanowiłem pojechać do domu do mamy. Mam jeszcze pare dni przed rozpoczenciem krótkiej trasy. Wzielem pare rzeczy zostawiłem kartkę chłopaka i po dwóch godzinech stałem na podjezdzie domu. Otworzyłem dzwi i weszlem do środka odrazu poczułem zapach pysznego obiadu mojej mamy
Harry: dzień dobry mamo
Mama: Harry co ty tu robisz?-spytała przytulajac mnie
Harry: przyjechałem na pare dni
Mama: a nie powinnes sie przygotowywać do koncertów
Harry: powinnienem ale przyjechałem tu bo muszę cos przemyśleć a tam w Londynie zabardzo nie mogłem.
Mama: kochanie co sie stało?
Harry: mamo czy ja zawsze muszę wszystko psuć. Byłem szczęśliwy z Mil to wszystko spiepszylem
Mama: nie rozumiem mowiłeś ze ona cie nie kocha
Harry: poszedłem do niej dziś żeby załatwić pewna sprawę no i ona sie wkurzyla i wykrzyczala mi prawdę. Ze mnie kochała i kocha nadal a zostawiła mnie bo nie chciała niszczyć moich marzen. A potem trafiła do szpitala. Nigdy sie tak nie bałem o nią i nasze dziecko
Mama: ale nic jej nie jest?
Harry: nie, wszystko wporzatku musi sie nie denerwować
Mama: no to skoro sie kochacie to czemu do siebie nie wrócicie?
Harry: mamo ja ją oskarzyłem o zdradę wiem byłem głupi dałem sie omotac Jes to ona mi wmowila ze Mil mnie zdradziła i dla tego mnie zostawiła.
Mama: musisz cos z tym zrobic najpierw zalat sprawę z Jessica.
Harry: zerwalem z nią
Mama: to swietnie teraz musisz odzyskać zaufanie Mil
Harry: ale jak?
Mama: najpierw musisz ja przeprosić. Oczywiste ze odrazu do cb nie wróci. Musisz zacząć od początku tak jak byście sie wogole nie znali musisz na nowo sie z nią zaprzyjaznic. Byc przy niej jak tego potrzebuje. Musisz pokazać ze ma w tobie oparcie. I z czasem wszystko będzie jak dawniej. Tylko pamiętaj nigdy sie nie poddawaj odrazu nie będzie kolorowo. Jeszcze jedno musisz ja jak najszybciej przeprosić. Jutro rano wracasz do Londynu. Rozmawiasz z nią i pierwszy krok masz juz za sobą.
Harry: dziękuje mamo-przytulilem ja mocno wiedziałem ze mogę na nią liczyć
Harry: jeszcze tylko sprawa z Lou. Mil jest dla niego jak siostra i wiem ze po tym wszystkim co jej zrobiłem on mnie nienawidzi. Jak byś widziała jak sie zdenerwował kiedy powiedziałem ze nie mam pewności czy to moje dziecko
Mama: niech zgadne przyłożył ci
Harry: skąd wiesz?
Mama: nie zauwarzyles ze twoi "bracia'' traktują mnie jak bezpłatnego doradzce w rożnych sprawach? Lou dzwonił do mnie bo nie mógł sobie poradzić z tym co sie dzieje z tobą. Nie wiedział jak ci pomoc
Harry: sądzisz ze on mi kiedyś wybaczy i będzie tak jak kiedyś?
Mama: jestem tego pewna. Kochacie sie jesteście braćmi nic tego nie zmieni nawet wasze największe głupstwa
Harry: kocham cie mamo
Mama: ja ciebie tez. Chodź cos zjesz i sie połorzysz miałeś ciężki dzien a jutrzejszy będzie jeszcze trudniejszy.
Zjadłem szybko kolacje umylem sie i poszedłem spać. Jutro ważny dzien muszę choć trochę odbudować to co zniszczylem...
_______________________________________________________________
I jak wam sie podoba? Przyznam sie ze pisząc ten rozdział kiedy Hazza wspominał dawne czasy miałam łzy w oczach ale to u mnie norma. Wrarzliwa ja. heh. Rozdział był by wcześniej ale znowu mi sie usunol :( głupia aplikacja bloggera na ipody. Nie wiem czy znajdę czas by napisać kolejny rozdział przed świętami wiec chciałam wam złożyć serdeczne życzenia zdrowych radosnych pełnych magi swiat Bożego Narodzenia. Zebyscie pod choinka znalazły to o czym marzycie.
10komentarzy=nowy rodzial
Przepraszam za blendy.
Pozdrawiam
Paula :*


poniedziałek, 17 grudnia 2012

UWAGA

OD PEWNEGO CZASU PROWADZĘ BLOGA Z MOIMI PRZYJACIÓŁKAMI ALE MAŁO OSÓB GO CZYTA WIĘC MAM OGROMNA OROŹBE ODWIEDZCIE GO. TU MACIE LINK
http://one-direction-one-new-person.blogspot.com/?m=1

"My.. Dziewczyny z liceum Rejtana. Niezbyt popularne kujonki. Pupilki nauczycieli. Większość osób uważa że nasze życie to jedna wielka monotonia szkoła, nauka, spanie, szkoła, nauka, spanie. Czy może się to zmienić? Czy rzeczywiście takie jesteśmy? Co może się kryć pod ta warstwą? Czy jest osoba która pozna nasz sekret? A może jedno wydarzenie zmieni całe nasze życie? Co jeśli ludzie dowiedzą się o nas prawdy? Czy wciąż będziemy takie same? To wszystko nas przytłacza więc zamierzamy ujawnić światu nasz "mały sekret"."


BARDZO PROSZE PRZECZYTAJCIE GO I SKOMENTUJCIE

PS:kolejny rozdział dodam niebawem moze uda mi sie jeszcze dzis ale nic nie obiecuje:D
Pozdrawiam 
Paula:*

sobota, 8 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 38 "cholernie cie nienawidzę"

CZYTASZ KOMENTUJ


***Louis***
Byłem pewny ze Harry nam uwierzy. Ze miedzy nim a Mil znów będzie jak dawniej. Kiedy weszliśmy do domu Harry i Jes siedzieli w samolie
Li: Harry mamy ci coś ważnego do powiedzenia
H: o co chodzi?
Lou:zwolnilismy Paula
H: jak to?
N: tata Kate polecił nam świetnego adwokata. I on poradził nam co mamy zrobic.
H: fajnie
Z: stary jestesmy wolni a ty sie nie cieszysz
H: cieszę sie cieszę tylko jak my sobie poradzimy bez menagera. Za pare dni wydajemy singiel.
Li: oto sie nie martw mamy nowego
H: kogo?
Lou: Milly
Jes: ta dziwke- wydała sie na cały głos. I w tym momencie przesadzila po każdym z chlopakoe oprucz Hazzy było widać ze jest wkurzony
Z: Sama jesteś dziwka
H: Zayn nie obrażaj mojej dziewczyny
Lou: co od niego chcesz on mówi prawdę jakoś jak ona obraza nasza przyjaciółkę matkę twojego dziecka to nic nie mówisz- wykrzyknełem mu to prosto w twarz
H: a skąd ta pewność ze to moje dziecko- nie wytrzymalem i walnelem go z całej siły pięścią w twarz. Nie pozwolę żeby ktoś obrażać moja "siostrę"
Lou: nie chce cie wiecej znać.
Harry nic nie powiedział wziął Jes i wyszedł. Chłopaki stali z boku z szeroko otwartymi ustami. Szczerze to sie nie dziwie sam nie myślałem ze kiedy kolwiek z moich ust padną takie słowa w jego kierunku. On na nie zasłużył przez to co robi.
N:to sie porobilo
Do domu weszły El i Dan
El: a gdzie Hazza?
Nic nie odpowiedzielismy
Dan: tylko nie mów ze poszedł z ta szmata
El: musimy coś z tym zrobic za pare miesięcy Mil i Hazzie urodzi sie dziecko oni muszą do siebie wrócić
N: Harry twierdzi ze to nie jego dziecko
El: co??mam ochotę mu przywołać
Z: nie ma potrzeby twój narzeczony już to zrobił

***MILLY***
El i Dan poszły do chłopaków sprawdzić jak sprawa z Hazza, a Alex i Kate poszły na zakupy po coś ma kolacje. Siedziałam sobie na kanapie gdy nagle ktoś zadzwonił do dzwi. Kiedy je otworzyłem doznałem szoku a serce zaczęło mi bić jak szalone
H:musimy pogadać- powiedział to takim tonem ze aż ciarki po plecach mi przeszły
M:wejdź
H: słyszałem od chłopaków ze będziemy razem pracować więc musimy sobie coś wyjaśnić
M:jasne
H: czy to napewno moje dziecko?- na te słowa mnie zatkalo
M: przepraszam co. Pytasz mnie czy to twoje dziecko?
H: dobrze słyszałas niby skąd mam mieć pewność ze jest ono moje
M: czy ty właśnie oskarżyłes mnie o zdradę?- próbowałam byc spokojna bo przeciesz mi nie wolno sie denerwować ale czułam ze za chwile wybuchne
H: a niby jak wyjaśnić to ze ode mnie odeszlas jedyne realne wytłumaczenie to to ze znalazłam sobie innego i to on jest ojcem dziecka
M: chcesz wiedzieć jaki był powód proszę bardzo powód był taki ze CHOLERNIE CIE KOCHALAM I KOCHAM I NIECHCIALAM ŻEBYŚ PRZEZE MNIE I DZIECKO REZYGNOWAL ZE SWOICH MARZEŃ WIEDZIAŁAM ZE JEŚLI NIE WYJADĘ TO TY ODEJDZIESZ ZE ZESPOŁU ŻEBY BYC ZE MNĄ. POWIEDZIAŁAM CI ZE CIE NIE KOCHAM BO MYŚLAŁAM ZE TAK BĘDZIE LEPIEJ MOZE I DLA CIEBIE BYŁO SZYBKO ZNALAZŁEŚ SOBIE POCIESZENIE. OCZYWISCIE WOLALES UWIERZYĆ W TO I OSKARŻAĆ MNIE O ZDRADĘ. CHOLERNIE CIE KOCHAM ALE OD TERAZ CIE TEZ CHOLERNIE NIENAWIDZĘ.
H:Milly...
M:WYJDZ Z TAD
Spuscil głowę i wyszedł. Nigdy nie sądziłem ze on mnie oskarżyć o coś takiego. Polozylam sie na kanapie i zaczęłam płakać poprostu dałam ujsc emocja.

***HAZZA***
Ona mnie kocha i kochała cały czas. Poświęciła swoje szczęście dla mnie. Odeszła bo nie chciała rojnowac moich marzeń. A ja głupi uwierzylem ze ona mnie nie kocha. Do tego ta cała Jes byłem glupi ze sie z nią zwiazalem. To ona Przekonała mnie co do tej zdrady. Musze to raz na zawsze skończyć wybrałem jej numer i zadzwoniłem
Jes: cześć skarbie zalatwiles sprawę?
H: nie dokonca musimy sie spotkać
Jes: jasne to za 15 mni w kawiarni pod Big Benem
Nic nie mówiąc rozlaczylem sie. Zerwe z nią a potem musze pogodzić sie z chłopakami. Dwa słowa wypowiedziane z ust ukochanej sprawiły ze prawdziwy Harry wrócił. W kawiarni byłem przed czasem ale Jes już tam była
Jes: o hej już jesteś- chciała mnie pocalowac ale odsunelem sie
H: musimy poważnie porozmawiać
Jes: o czym?
H: o nas. Nie będę owijac w bawełnę powiem prosto z mostu. Zrywam z tobą
Jes: aha spoko to nawet dobrze bo tatuś załatwił mi randkę z Justinem Bieberem- wstala od stołu i wyszła tak poprostu. Nie no spoko dla mnie to i lepiej ze sie nie złości. Ale przyznajcie ze było to trochę dziwne a zreszta czego sie spodziewam po tapeciarze.

***Milly***
Lezalam na tej kanapie ciagle płacąc jak on mógł tak pomyśleć przeciesz ja go kocham. W jednej chwili zrozumiałam ze już nigdy nie będziemy razem. Ta myśl mnie dobija. Chciała bym zasnąć i nigdy sie nie obudzić moje zycie nie ma sensu. Dotego wszystkiego będę musiała go codziennie oglądać. Tak wiem moge nie byc ich menagerem ale nie zrobię tego reszcie. Kocham ich oni są moja rodzina a rodzinie sie pomaga więc postanowiłam wziasc sie w garść. Kiedy próbowałam podnieść sie z kanapy poczułam silny ból brzucha i opadlam zpowrotem na kanapę. Wtym momencie do salonu weszła Alex żucila wszystko i podbiegla do mnie.
A: nic ci nie jest
M: strasznie zabolal mnie brzuch ale już lepiej
A: moze zadzwonie po karetkę?
M: nie nietrzeźwy już dobrze
A:napewno?
M:tak. Co smacznego kupilyscie i gdzie Kate?
A: Kate poszła zaprosić chłopaków na kolacje. A kupiliśmy wszystko co potrzebne do zrobienia Twojej ukochanej lazani
M: swietnie
Próbowałam sie podnieść i zmow poczułam ból chwile potem zemdlalam.

***Alex***
Kiedy Mil zemdlala odrazu zadzwoniłam po karetkę i chłopaków którzy przysięgi po minucie
Z: co z nią?
A: nie wiem bolal ja brzuch a potem zemdlala więc zadzwoniłam po karetkę- bylam zdenerwowana więc wtulilam sie w mojego kochannego mulanta. Pogotowie przyjechało po dwudziestu minutach i zabrali Mil do szpitala.

***HAZZA****
Kiedy wracalem do domu zauważyłem karetkę odjezdzajaca spod domu Milly. Serce walilo mi jak nie wiem. Podbieglem do dziewczyn które stały pod domem.
H: Co sie stało?
Alex: Milly zemdlala i pogotowie zabrało ja do szpitala a zreszta ciebie to i tak nie obchodzi.
Na sama myśl ze moze jej sie coś stać chciało mi sie płakać to przeze mnie zdenerwowana sie nasz klutnia. Czym prędzej wpieglem do domu po kluczyki nawet na nikogo nie patrzyłem wsiadlem do auta i pojechałem do szpitala..,,
*****************
Przepraszam ze taki krótki ale nie miałam czai napisać dłuższego. Obiecuje ze miedzy świętami a nowym rokiem napisze mega długi rozdział
Rozdział miałam dodać wcześniej ale mi sie skasowal
Czekam na opinie.
7komentarzy= nowy rozdział
Pozdrawiam
Paula:*
Przepraszam za błędy!!!

niedziela, 2 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 37 "maszynki do zarabiania kasy"

***Louis***
Z MSC od razu udalismy sie do domu Milly zadzwoniliśmy rownież po resztę dziewczyn. Opowiedzielismy im o naszych przypuszczeniach
(D-Danielle Li:Liam L:Lou k:Kate N:Niall M:Milly Z:Zayn J: ten z ktorego perspektywy pisze)
D:nie wierze przeciesz to nie możliwe jak można rozbijać związek tylko po to by zarobić
Li: kochanie on poprostu taki jest. Nie liczy sie z uczuciami innych.- tłumaczył przytulajac swoją dziewczynę która mocno sie tym przejęła
D: a jak by rozbił nasz związek to tez byś był spokojny?
Li: no nie-zmierzał sie
K: co macie zamiar teraz zrobic?
N: chcemy sie pozbyć Paula tak by zbyt wiele na tym nie stracić.
Z: znacie jakiegoś dobrego prawnika?
K: spytam ojca jego firma ma dobrych adwokatów
J: swietnie teraz pozostaje tylko kwestia nowego menagera. Nie znajdziemy nikogo w pare dni który by orientowal sie w naszych sprawach dotego żeby odpowiadał każdemu z nas.
P: jak to nie przeciesz macie świetna kadydatke- powiedziała patrząc sie na Milly
***Milly***
po słowach Perrie wszyscy spojzeli na mnie
J: ze niby ja?- spytalam zdziwiona
Li: miałas pomagać Paulowi w czasie trasy wiec sie we wszystkim orientujesz dotego wszyscy cie lubimy
Z: a nawet kochamy
J: to miłe ale nie jestem pewna czy to dobry pomysł po pierwsze nie zabardzo znam sie na tym
N: błagam cie praca Paula polegała na przyjmowaniu zaproszeń na wywiady ustalania terminów i pare innych prostych rzeczach
J: Ale jest jeszcze Harry on napewno nie będzie zachwycony jak zacznę z wami pracować
L:nie przejmuj sie tym debilem
J: Lou
L:no co taka prawda to debil
J: jest twoim przyjacielem nie możesz o nim tak mówić
L: po tym co ci zrobił ty jeszcze go bronisz- może i Lou ma racje zranil mnie ale ja bez winny tez nie byłam w końcu to ja wszystko zniszczylam
Li: to jak zgodzisz sie?- wszyscy włącznie z dziewczynami popatrzyli na mnie jak kot ze Shreka.
J: no dobra ale...- nie zdarzyłam nic powiedzieć bo dosłownie zaczęli skakać z radości i przytulac mnie
Po pary minutach wreszcie sie uspokoili
Z: ok to zostanie nam teraz tylko wyjaśnić wszystko z Paulem i zakończyć z nim współpracę.
N: nareszcie będziemy mogli wyjść normalnie na ulice nie uwarzajac na paparazzi robić co zywnie nam sie podoba
J: hola hola Horan nie rozpedzaj sie tak teraz to ja tutaj zadze- krzyknelam na niego żartobliwie
N: sorki- zrobił minę zbitego psiaka
***Kate***
-rozmowa telefoniczna-
t(tata) j(ja Kate)
J: hej tato
T: cześć corcia cos sie stało?
J: chciałam sie spytac czy nie masz jakiegoś dobrego prawnika?
T: co twoi mądrzy koledzy zrobili?
J: oni nic chodzi o to ze chcą zwolnić swojego menagera ale on sie jakoś tam w umowie zabezpieczyl i teraz oni potrzebują porady prawnej
T: Acha rozumiem wysle ci zaraz SMS z numerem i nazwiskiem najlepszego prawnika w Londynie
J: dzięki wielkie kocham cie
T: ja ciebie tez corciu przepraszam ale muszę kończyć bo zaraz mam ważne spotkanie pa
J:Pa
-koniec rozmowy telefonicznej-
Po chwili dostałam SMS od ojca
J: okey macie tu numer podobno najlepszy w mieście
N: dzięki jesteś wielka- przytulil mnie
***Liam***
Wzięliśmy numer od Kate i umówiliśmy sie na spotkanie. Poradził nam żebyśmy spróbowali skłonić Paula żeby sam odszedł. Nie będzie łatwo ale moze sie uda.
napisaliśmy do Paula za chcemy sie z nim jak najszybciej spotkać. Znalazł czas za trzy godziny to dobrze będziemy mieli czas by sie uspokoić i na spokojnie z nim porozmawiać a krócej mówiąc zwolnić go tak by nie wyjść na tym stratnie.
*** trzy godziny pózniej***
wraz z chłopakami wybraliśmy sie do biura Paula. Mieliśmy dokładnie przygotowane co mu powiemy. Weszliśmy do jego gabinetu.
P: co sprowadza do mnie moje ulubione gwiazdeczki?
Z: raczej maszynki do zarabiania kasy
P: oj nie narzekaj
Li: proszę przeczytaj i podpisz- wreczylem mu wymówienie. Wziął je i zaczął czytac
P: chyba sobie zartujecie-zaczął sie śmiać czym wkurzył nas
N: Nie
P: radzę wam sie zastanowić. Pamiętajcie ze w każdej chwili moge was zniszczyć
Lou: taa już sie boimy. Zamiast nam grozić zacznij pakować swoje rzeczy
P:tylko nie tym tonem. Pamiętajcie kto tu zadzi- wkurzył sie
LI: My tu żadzimy. Prawnie to my jestesmy twoim szefem więc możemy cie zwolnić. Masz trzy miesiące wymówienie ale od jutra idziesz na urlop aż do końca wymowienia.
P: jesteście smieszni nie podpisze tego. Nie możecie mnie zwolnić
Z: nie martw sie. Twoje zabezpieczenie w umowie ci nie pomoże. Nasz prawnik już pracuje nad nim. Więc albo grzecznie to podpiszesz albo widzimy sie w sadzie
P: hahaha a od kiedy wy tacy mądrzy
N: od zawsze. Myslales ze co zrobisz z nas maszynki do zarabiania kasy a my będziemy tańczyć jak nam zagrasz. Grubo sie pomyliles
Lou: a tak na marginesie to ty naslales Jessice na Harry'ego?
P: tak a on głupi wierzy w każde jej słowo. Dobrze wiedziałem ze wystarczy powiedzieć przy Milly ze Harry ma wybierać miedzy nią a zespołem. A on myśli ze ona go nie kocha. Idiota Nawet go teraz z wami nie ma pewnie siedzi gdzieś ze swoją nowa dziewczyna
Lou: robiłeś jego najlepszy związek i jeszcze sie z tego cieszysz?
P: a wiesz ile na tym zarobiłem? Zreszta ty miales byc kolejny. Nawet miałem już plan. Plotka o Larrym zniszczyła by ciebie i Eleanor
Lou: przegieles- Lou miał już go walnac ale Zayn z Niallem go powstrzymali.
LI:podpisujesz to czy nie?-podjąłem mu kartkę
P: nigdy- poparł ja
Z: okey to dozobaczenia w sadzie.
Po tych słowach wyszliśmy.
Lou: nie wiem jak wy ale mam przeczucie ze z nim nie będzie tak łatwo.
Z: będzie jak ma byc damy radę najważniejsze ze razem przez to przejdziemy.
LI: musimy o tym powiedzieć Hazzie
Lou: szkoda tylko ze ten idiota nie uwierzy
N: uwierzy uwierzy- wyjął telefon i pokazał nam nagranie rozmowy z Paulem.
Z: jesteś genialny KOCHAM CIE- zaczęliśmy cieszyć sie jak małe dzieci teraz już mieliśmy pewność ze Hazza uwierzy....
************************
PRZEPRASZAM ZE TAK DŁUGO NIC NIE DODAWALAM ALE NIE MAM POPROSTU CZASU.
W PRZYSZŁYM TYGODNIU ZNOWU PISZE PRUBNE TESTY. MUSZE SIE DOSTAĆ DO WYMARZONEGO LICEUM(jeśli sie tam dostanę brat funduje mi bilet na koncert 1D) ROZDZIAŁ ZA DŁUGI NIE JEST JUTRO POSTARAM DODAĆ SIE KOLEJNY. PISZE CORAZ GORZEJ WIĘC ZASTANAWIAM SIE NAD ZAWIESZENIEM BLOGA. PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY.
MACIE JUŻ JAKIEŚ PLANY NA ŚWIĘTA I SYLWESTRA?
SYLWESTRA SPĘDZAM Z PRZYJACIÓŁKAMI PRAWDOPODOBNIE ZROBIMY TWITCAMA WIĘC ZAPRASZAM DO OGLASANIA. ODRAZU MÓWIĘ ZA URAZ W PSYCHICE NIE ODPOWIADAMY :P
POZDRAWIAM
PAULA:*

CIESZYCIE SIE ZE DAN I LI SĄ ZNÓW RAZEM??? JA BARDZO KOCHAM TA PARE!!!!!